czwartek, 3 maja 2018

Czy każde uzależnienie zabija?

Dzisiejszy wpis jest zaledwie ósmy, od czasu, gdy założyłam bloga, ale już uświadomił mi coś niezwykle ważnego. 
Że zaczynam się uzależniać... Kończąc poprzedni wpis jeszcze nie myślę o kolejnym, ale już  następnego dnia od rana... Zaczynam  myśleć, o czym warto by napisać. Żeby było ciekawie i dla Was, i dla mnie. Bo blog to przecież nie pamiętnik, ani nie fejsbuk! Blog zobowiązuje, więc nie można w nim pisać o byle czym, na przykład o tym, co się zjadło na śniadanie... To może być zaledwie kilka zdań, ale zdań ważnych, czyli takich do zaczepienia myśli, do zainspirowania czy zastanowienia... 
Więc dzisiaj będzie o uzależnieniach, które również zaczynają się od tego pierwszego razu. Pierwszy łyk, pierwsza wizyta na siłowni, pierwszy dymek, czy czekoladka, pierwszy seks albo pierwsza upolowaną torebka... Może to także być pierwszy przebiegnięty kilometr, wyciśnięty kilogram lub wprost przeciwnie, ten pierwszy zgubiony z wielu z następnych. I dopóki robimy to tylko wtedy, kiedy naprawdę mamy na to ochotę, wszystko jest w porządku. Ale gdy przyjemność zmienia się 
w przymus, zaczynają się zaburzenia i nałogi. Alkoholizm, seksoholizm, zakupoholizm, anoreksja, bigoreksja, narkomania, hazard, chorobliwie częste mycie rąk i inne czynności, bez których nasz organizm nie daje sobie już rady. Jedne są śmiertelne, inne groźne, jeszcze inne nieprzyjemne, szczególnie dla otoczenia, a niektóre jedynie śmieszne. Dlatego właśnie, zanim wpadniemy 
w jakikolwiek nałóg, choćby nawet najzdrowszy, typu jedzenie wyłącznie produktów eko, warto się zastanowić dokąd nas to zaprowadzi. I czy rzeczywiście mamy na to ochotę. Tak jak ja miałam ochotę napisać dzisiaj ten tekst :-) 

PS. Jest jeszcze jedno uzależnienie, o którym zapomniałam wspomnieć. To przytulanie! Nasz pierwszy raz jest zwykle w bardzo wczesnym dzieciństwie, więc go nie pamiętamy, ale akurat z tego nałogu nie wolno się nam wyleczyć. Nigdy! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz