sobota, 5 maja 2018

Śpiewać każdy może, ale nie każdy potrafi


Śpiewać podobno każdy może, ale nie każdy potrafi…
Dopóki robi to dla przyjemności – swojej własnej czy bliskich, jego sprawa. I nic nam do tego. Gdy jednak zaczyna sprzedawać swoje występy za bardzo duże pieniądze, a do tego jego agent wmawia nam, że mamy to podziwiać, robi się to słabe…
Tak samo jest z grą aktorską, gotowaniem, robieniem zdjęć i  z pisaniem też. Róbmy to wszystko, jeśli jest to naszą pasją, cieszy nas i sprawia nam radość. Ale pilnujmy się i nie pouczajmy innych, że tylko tak, jak my to robimy jest dobrze. A inaczej jest źle i niemodnie... Róbmy swoje, jak powiedział kiedyś Ktoś Mądry i Wrażliwy, i dajmy innym robić ich.
A prawdziwego mistrza poznaje się nie po ilości lajków i wywiadów (za które najczęściej zapłacił jego agent), a po jego stosunku do swojej pracy. Że sam ją szanuje. Wie, że jest dobry, ale wie także, że mógłby być lepszy. Warto, jest  też mieć obok siebie kogoś, kto nam przypomni, gdy sami się zapędzimy i zasłuchamy w dźwięk naszego własnego głosu. I zaczniemy sobie robić selfie zwycięzcy... Ktoś taki, jak Pani sprzątająca amfiteatr w Pułtusku, która nie ważyła się zwrócić nam uwagi:
- Zejdźcie z podium, bo je zabrudzicie, a zaraz będą tu zwycięzcy.  



czwartek, 3 maja 2018

Czy każde uzależnienie zabija?

Dzisiejszy wpis jest zaledwie ósmy, od czasu, gdy założyłam bloga, ale już uświadomił mi coś niezwykle ważnego. 
Że zaczynam się uzależniać... Kończąc poprzedni wpis jeszcze nie myślę o kolejnym, ale już  następnego dnia od rana... Zaczynam  myśleć, o czym warto by napisać. Żeby było ciekawie i dla Was, i dla mnie. Bo blog to przecież nie pamiętnik, ani nie fejsbuk! Blog zobowiązuje, więc nie można w nim pisać o byle czym, na przykład o tym, co się zjadło na śniadanie... To może być zaledwie kilka zdań, ale zdań ważnych, czyli takich do zaczepienia myśli, do zainspirowania czy zastanowienia... 
Więc dzisiaj będzie o uzależnieniach, które również zaczynają się od tego pierwszego razu. Pierwszy łyk, pierwsza wizyta na siłowni, pierwszy dymek, czy czekoladka, pierwszy seks albo pierwsza upolowaną torebka... Może to także być pierwszy przebiegnięty kilometr, wyciśnięty kilogram lub wprost przeciwnie, ten pierwszy zgubiony z wielu z następnych. I dopóki robimy to tylko wtedy, kiedy naprawdę mamy na to ochotę, wszystko jest w porządku. Ale gdy przyjemność zmienia się 
w przymus, zaczynają się zaburzenia i nałogi. Alkoholizm, seksoholizm, zakupoholizm, anoreksja, bigoreksja, narkomania, hazard, chorobliwie częste mycie rąk i inne czynności, bez których nasz organizm nie daje sobie już rady. Jedne są śmiertelne, inne groźne, jeszcze inne nieprzyjemne, szczególnie dla otoczenia, a niektóre jedynie śmieszne. Dlatego właśnie, zanim wpadniemy 
w jakikolwiek nałóg, choćby nawet najzdrowszy, typu jedzenie wyłącznie produktów eko, warto się zastanowić dokąd nas to zaprowadzi. I czy rzeczywiście mamy na to ochotę. Tak jak ja miałam ochotę napisać dzisiaj ten tekst :-) 

PS. Jest jeszcze jedno uzależnienie, o którym zapomniałam wspomnieć. To przytulanie! Nasz pierwszy raz jest zwykle w bardzo wczesnym dzieciństwie, więc go nie pamiętamy, ale akurat z tego nałogu nie wolno się nam wyleczyć. Nigdy! 


środa, 2 maja 2018

Czy znasz wszystkich swoich znajomych z fejsbuka?


Czy jesteście pewni, że znacie swoich znajomych z fejsbuka? Czy rozpoznalibyście ich wszystkich na ulicy?
Obejrzeliśmy właśnie z synem "Player One" Steven'a Spielberg'a. Młody był zachwycony, a ja... przerażona. Uświadomiłam sobie bowiem, że to nie jest wizja przyszłości. TO się już dzieje! Gramy w różne gry online, jesteśmy obecni na portalach społecznościowych i wszędzie tam mamy swoje "życia" i swoje awatary. Takie, jakie chcemy mieć. Czyli takie, jakie chcemy, żeby inni widzieli jako nas... Samotnie siedzimy przed ekranikami, ale na portalach zachowujemy się, tak jak chcemy być zobaczeni. Niektórzy nie mogą się już wprost doczekać kiedy znowu znajdą się w tym bezpiecznym wirtualnym świecie. Logują się, gdzie tylko mogą i skąd tylko mogą, byleby tylko uciec od rzeczywistości. Wczoraj, w małej knajpce na warszawskiej Pradze, na 8 małych stolików, zauważyłam co najmniej 5 osób, które przed zapoznaniem się z menu i przed wymianą zdań na jakikolwiek temat z osobą towarzyszącą, najpierw sięgnęły po smartfony. By się zameldować. Drugi raz sięgnęły, gdy ich zamówione danie zostało podane. By pokazać je światu, zanim nawet spróbują... Ciekawe co by się stało, gdyby tego nie zrobili? Wypadli by z gry?
I o tym jest właśnie film Spielberga. Że całe życie, z wyjątkiem potrzeb fizjologicznych, przeniosło się do wirtualnej rzeczywistości. Bo tam można przeżyć wszystko. Sławę, zachwyt, adrenalinę, miłość… Można się przytulić do ukochanego awatara, który wydaje się nam tym  wymarzonym i idealnym. A że w realu jest wynaturzonym mutantem osadzonym na 25 lat w więzieniu za zabójstwo, tego nie wiemy. I oczywiście nie chcemy wiedzieć.
Zakończenia filmu nie zdradzę, ale warto obejrzeć i skorzystać z okazji, by się zastanowić, gdzie my sami chcemy być za kilka lat. W piżamie, na własnej kanapie z VRką na twarzy i dotykowymi rękawicami? Czy może...
Na to pytanie, każdy musi sobie sam odpowiedzieć...




wtorek, 1 maja 2018

Czy widzisz to, co chcesz zobaczyć



Długie weekendy obfitują w różne wydarzenia. Z internetu, z portali, z gazet i tv dowiadujemy się o nawałnicach, wypadkach, katastrofach, a także o marszach, pochodach, protestach, imprezach, na których podobno nie może nas zabraknąć… itp. Itd. Problem w tym, że na każdym kanale mówią nam i zachęcają do czegoś innego. Można zgłupieć, bo tv A twierdzi, że tylko dzięki wydarzeniu X prawdziwi Polacy i Europejczycy się zjednoczą, podczas gdy tv B ogłasza, że wszyscy biorą właśnie udział w wydarzeniu Y. I co tu wybrać, szczególnie w sytuacji, gdy mamy raczej ochotę pójść na niewinny spacer z dzieckiem... No, ale przecież mówią nam i pokazują, że powinniśmy iść na imprezę X, szczególnie, że reklamuje ją nasz ulubiony Aktor, który jest takim miłym panem doktorem w naszym ulubionym serialu…
Zanim więc zamęczymy się wyrzutami sumienia, że nie ma nas na maratonie pokoju X (w którym oczywiście weźmie nasz ulubiony Aktor), zastanówmy się przez chwilę, czy On naprawdę chce tam być dla własnej przyjemności. Czy może Mu zapłacili? Tak, jak płacą mu za bycie miłym panem doktorem w serialu czy za reklamę Zgagonu na zgagę i Czyściuszka do mycia naczyń.

Widzimy bowiem zwykle to, co chcemy zobaczyć. Często trwa to zaledwie chwilę, po której przychodzi opamiętanie, a może nawet i rozczarowanie. Tylko, że wtedy czujemy się trochę głupio i trudno jest nam się przyznać przed samymi sobą, że daliśmy się oszukać, czy niezbyt fortunnie ulokowaliśmy nasze uczucia.  

Z okazji 1 maja, życzę więc nam Wszystkim odwagi, żebyśmy potrafili dostrzegać także to, czego nie widzimy lub widzieć nie chcemy, ale dzięki dostrzeżeniu czego unikniemy większych strat czy rozczarowań w przyszłości. Bo ile znacie osób, które naprawdę pokonały ośmiornicę lub były w paszczy rekina i wyszły z niej cało?





poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Czy selfie ma wpływ na długość naszego życia


Czy lubicie robić sobie selfe? 
Jedni pewnie lubią bardziej, inni mniej, są też tacy, którzy bez selfie żyć nie mogą i muszą zrobić sobie choćby jedno dziennie… Ostatnio w muzeum widziałam parę, która nawet nie patrzyła na eksponaty tylko od razu ustawiała się do nich praktycznie, czyli tyłem i strzelała sobie słitfocię. Na kijku oczywiście!
Oczywiście są również i tacy (np. ja), którzy za selfie nie przepadają, jednak czasem je robią. Bo muszą, bo chcą…
W związku z tym - szczególnie przed majówką, gdzie okazji będzie więcej niż w zwykłym tygodniu pracy -  warto sobie uświadomić, że selfie co raz częściej zaczyna zagrażać nie tylko naszemu zdrowiu, ale i życiu. Zebrano już statystyki na ten temat i okazuje się, iż w 2016 roku przez selfie zginęło pięć razy więcej osób niż na skutek ataku rekina!

Bezpiecznego wypoczynku!




niedziela, 29 kwietnia 2018

Powiedz mi czy lubisz majówkę, a dowiesz się, gdzie jesteś...



Czy lubicie święta, majówki oraz inne długie weekendy?
Media ogłaszają cudowny wolny tydzień i mówią nam, że mamy się nim cieszyć, gdy tymczasem… Każdy z nas ma swoją odpowiedź na to pytanie. Niektórzy, szczególnie ci z kochającymi rodzinami lub ze świeżo zapoznanymi czy poślubionymi połówkami zapewne odpowiedzą:
- Bardzo! Oczywiście! Jak można nie lubić majówki?!
Inni, ci samotni od dawna lub ci, którzy właśnie zostali sami – bo się rozstali, bo śmierć zabrała ich bliskiego, bo dzieci dorosły i „wyszły z domu” itp., odpowiedzą z prychnięciem:
- Nie! Nie cierpię! Co za debil wymyślił takie długie wolne?!
Z kolei, pracoholicy odpowiedzą wymówką, marząc jednocześnie o czymś zupełnie innym:
- Eee, tak, tak, długi weekend świetna sprawa.
We wszystkich grupach mogą też paść odpowiedzi mniej kategoryczne:
- Nie przepadam… Kiedyś lubiłem, ale dzisiaj już nie… Zobaczymy, jaka będzie pogoda…
Ile ludzi, tyle odpowiedzi… Bo każdy z nas jest inny.
A z tego wszystkiego płyną dwa morały, jakby powiedział bajkopisarz.
Pierwszy jest taki, że każdy z nas ma prawo do swojej opinii na dany temat. Nawet jeśli tv, portale i inne media wmawiają nam, że jest tylko jedna słuszna i najlepsza moda w tym roku. Na przykład, na kucyki pod pachami. I nic nam o tego, że ktoś je nosi, dopóki nie wmawia nam, że my też powinniśmy.
Drugi morał jest taki, że nawet jeśli czegoś nie lubimy, zawsze możemy coś z tym zrobić. Samotność często nie jest fajna lecz nie jest też taka zła, pod warunkiem, że dobrze ją wykorzystamy. Często bowiem okazuje się być wstępem do kolejnego etapu naszego życia, do „czegoś”. A do czego, to już wyłącznie Wasza decyzja.

I z tym przesłaniem, życzę nam wszystkim udanej majówki i wszystkich innych dni w roku też.